Sobotnim prologiem w okolicach Dżuddy rozpocznie się 43. edycja Rajdu Dakar, druga w Arabii Saudyjskiej. W tej najtrudniejszej i najbardziej prestiżowej imprezie off-roadowej startuje cała światowa czołówka, a Polacy są w gronie faworytów.
W sobotę 11-kilometrowy prolog po piaskach koło Dżuddy ustali kolejność na liście startowej, a prawdziwe ściganie rozpocznie się niedzielnym etapem do Biszy. Dzień przerwy wyznaczono na 9 stycznia w Ha’il, po którym uczestnicy wyruszą na najbardziej wymagający odcinek maratoński. Metę ostatniego, 12. etapu wyznaczono 15 stycznia w Dżuddzie.
Jak zapewnił dyrektor rajdu David Castera, zdecydowana większość odcinków jest nowa, chociaż powtarza się kilka miejsc biwakowych z poprzedniej edycji. Trasa liczy łącznie 7646 km, w tym 4767 km odcinków specjalnych. Ma być wolniejsza i bardziej techniczna niż przed rokiem, gdy śmierć w wyniku wypadków poniosło dwóch motocyklistów. Taka zmiana cieszy Jakuba Przygońskiego, który już po raz 12. zmierzy się z dakarowymi trudami. – Wolę, jak rajd jest wolniejszy i bardziej uzależniony od nawigacji i techniki jazdy, a nie od nieraz bezmyślnego trzymania gazu w miejscach, gdzie nie widać, co jest za szczytem wzniesienia. Poprzedni Dakar trochę taki był, wygrywali ci, którzy wytrzymywali presję i nie zwalniali w takich miejscach. Teraz więcej będzie zależało od umiejętności zawodników – powiedział kierowca Orlen Teamu, który podobnie jak przed rokiem pojedzie z niemieckim pilotem Timo Gottschalkiem. Polak jest jednym z faworytów „królewskiej” klasy samochodów. Przed rokiem pokazał, że na saudyjskiej pustyni potrafi wygrać z każdym i tylko seria awarii wyeliminowała go z walki o czołowe miejsca. Ponieważ Mini okazało się zawodne także w poprzednich edycjach rajdu, tym razem pojedzie Toyotą.
Najtrudniejszy wyścig
Rajd Dakar jest najbardziej rozpoznawalną i najtrudniejszą imprezą off-roadową na świecie. W 2020 roku Arabii Saudyjskiej otworzył kolejny rozdział, po 29 latach obecności w Afryce i 11 w Ameryce Południowej. Pierwszy Paryż-Dakar wystartował 26 grudnia 1978 roku z paryskiego Placu Trocadero, a jego twórcą był francuski motocyklista Thierry Sabine. Kierowców czekało ponad 10 tys. kilometrów, głównie w nieznanych im warunkach w Afryce.
Z roku na rok rajd zyskiwał coraz większą popularność i sławę. Jego trudy nie wszyscy jednak wytrzymywali. Zdarzały się wypadki śmiertelne, zawodził sprzęt. Jedną z ofiar został sam Sabine, który w 1986 roku zginął w wypadku śmigłowca na granicy Nigru z Mali. Do tej pory rajd pochłonął życie 66 osób. Na tej liście jest też polskie nazwisko – w 2015 roku motocyklista Michał Hernik został znaleziony martwy podczas 3. etapu z San Juan do Chilecito w Argentynie.